Moje nastroje
10:03
Czas świąteczny, czy ubiegły czas adwentu to dla mnie okres skłaniający do wielu przemyśleń.
Jak już chyba
dało się zauważyć należę do osób bardo, ale to bardzo refleksyjnych, wciąż
nasuwają mi się myśli dotyczące naszego bytowania na tym świecie – taką wrażliwość uważam poniekąd za zaletę, jednak jak jest
wiadome taka cecha w dzisiejszych czasach często spisuje na straty w wyścigu
szczurów.
Ostatnio wiele zastanawiałam się nad silną zmianą mentalności ludzi w moim otoczeniu, a może to ja się zmieniłam i zupełnie inaczej odbieram rzeczywistość!?
Mało dostrzegam obecnie zwykłej prostej życzliwości, miewam wrażenie, że w dzisiejszym świecie ludzie klepią się po ramieniu, uśmiechają, gratulują i tak na dobrą sprawę zaciskają zęby, że komuś, cokolwiek małego mogło się udać.
Ludzie jeżeli ktoś coś osiąga to widocznie może to być powodowane jego pracą, jego staraniem – jeżeli Ty też tak chcesz to widocznie należy sięgnąć w tym kierunku i działać.
Gdzie te czasy kiedy wszyscy w rodzinnym czy rówieśniczym gronie czuli się swobodnie i równi, nie powstawały masy porównań, wyliczeń co ktoś ma i za ile i do tego kto ma więcej.
Ja sama wychowana byłam nie znając uczucia zazdrości, naprawdę – żyło się dosyć skromnie w porównaniu do dzisiejszych realiów, ale tak naprawdę wystarczało naprawdę na wiele i miało się wszystko – otwartą rodzinę za pan brat, przyjaciół, drobne zachcianki, które wydawały się wówczas spełnieniem i podstawowe rzeczy niezbędne do życia – nie trzeba było niczego więcej, a dzisiaj ciągle jest mało, mało pieniędzy, mało poklasku i pokazówy.
Stary znajomy zadzwoni o długim czasie, nie żeby porozmawiać, a w jakiejś sprawie, interesach nie ze zwykłej życzliwości - tacy się stajemy.
Obecnie staram się nie ulegać takim popędom materialnym, ale przyznaję jest jakiś taki wielki ‘standard’ dzisiejszych czasów, który popycha mnie i sama czasem czuję, że chcę więcej, lepiej i doskonalej, a i chcę mieć pięknie… idealnie!
Dziś dużo myślałam nad tym czy umiem cieszyć się czyimś szczęściem. Było to trudne jak na te realia, ale tak mam nieodparte przekonanie, że tak – umiem, mam jednak wrażenie, że wielu pozbawionych jest już takich wyższych uczuć względem drugiej osoby.
Krótka rozmowa z koleżanką – oczywiście wirtualna (bo przecież to tak cudowny znak czasów) uświadomiła mi małą sprawę – dorośliśmy, dla większości z nas zaczęły się liczyć dobra materialne, gdyż musimy budować jakoś swoje życie w dostatku, na poziomie, tak aby zapewnić bliskim byt – nie interesują nas ‘inni’ aby ich docenić, bo to najbliżsi budują nasz świat, a dla tych ‘innych’ ma tylko wszystko wyglądać pięknie, żeby zazdrościli – no wiecie...
Niezaprzeczalną prawdą jest to, iż najważniejsze jest aby żyło nam się dobrze we własnym otoczeniu, żebyśmy mieli satysfakcję z tego co i jak osiągamy, jednak należy uważać żeby w końcu nie pozostać z tym naszym całym wielkim materialnym szczęściem sami, bo rodzina jest naprawdę ważna.
Czy wy także macie takie odczucia? Czy w naszej rzeczywistości zaczyna brakować takiej ludzkiej, rodzinnej, przyjacielskiej szczerości? Każdy zaczyna kierować się zazdrością i przekonaniem aby nikt przypadkiem nie stał się 'lepszy' od niego...
0 komentarze