Naturalna pielęgnacja - Efekty / Mazidła

09:08

Przyszedł czas na przedstawienie Wam wyników mojej blisko miesięcznej typowo organicznej i naturalnej pielęgnacji twarzy. W podjęciu tego 'przedsięwzięcia' pomogły mi produkty dostępne na stronie Mazidła: organiczne masło karite, masło kakaowe, hydrolat oczarowy.
Jest to dla mnie bardzo ważny post.


Wystartowałam w tę kurację z cerą przesuszoną na policzkach z powodu zimowej aury, suchego powietrza w pomieszczeniach i makijażu wykonywanego przy pomocy podkładu o suchym wykończeniu. Skóra wyglądała przez kilka dni dosyć ziemiście i pojawiły się na niej oznaki odwodnienia.
Na czole miałam wciąż powracające ostatnimi czasy drobne krostki.

Etapy pielęgnacji:
1) Oczyszczenie twarzy czarnym mydłem - skóra, aż skrzypiała pod dłońmi tak silnie była oczyszczona. 
Oczy pozwalałam sobie oczyszczać micelem Garnier, gdyż nie miałam na to innej alternatywy.
2) Przetarcie twarzy i dektoltu, który pokryty był drobnymi krostkami hydrolatem oczarowym bądź tonikiem z kwasem migdałowym.
3) Wmasowanie w cerę masełka shea, co kilka dni naprzemiennie z masłem kakaowym.

Kilka szczegółów o zastosowanych produktach organicznych:

Masło shea, Mazidła 




Zapach:
nieco żywiczny - dla mnie wspaniały.
Konsystencja:
zbita, w postaci grudek, łatwo rozpuszczająca się pod wpływem ciepła dłoni (pracowało mi się z nim pod tym względem dużo lepiej niż z masłem kakaowym).
Działanie:
silnie nawilżające i odżywiające, przeciwbakteryjne.
Zastosowanie:
Masło karite stosowałam głównie na noc, po dokładnym oczyszczeniu cery i użyciu oczaru dokładnie smarowałam buzię, szyję i dekolt.
Na suche miejsca stosowałam głównie po kąpieli co 2 dni.

U mnie masło było wybawcą w dziedzinie pozbywania się suchych miejsc na całym ciele oraz kluczowe w silnym odżywieniu i nawilżeniu cery. Po zastosowaniu i przebudzeniu rano skóra była gładka i promienna.
W moim odczuciu było bardziej tłuste od masła kakaowego i zostawiało silniejszy film na skórze. Mi nie przeszkadza taki efekt, a wręcz go lubię.
W żadnym wypadku nie zapychało.

Masło kakaowe, Mazidła  
Nieco musiałam się z nim pogimnastykować zanim zaczęło nam się dobrze współpracować, jednak warto było się go 'nauczyć', gdyż wspaniale nawilżało i dawało ulgę ściągniętej po myciu silnie oczyszczającym mydłem czarnym cerze.
Jego zapach jest piękny i dla mnie dosyć uspakajający, choć wiem, że zapach gorzkiej czekolady kojarzy się wielu z czymś energetyzującym. 
Doskonale sprawdziło się w roli jaką mu dałam - odżywienie, nawilżenie i eliminacja suchych miejsc.




Zapach:
ciemnej czekolady, bardzo przyjemny i naturalny - nieduszący.
Konsystencja:
po wyciągnięciu z lodówki (a tak trzeba je przechowywać) twarda, w postaci takich kamyczków, przed nałożeniem na skórę wymaga długiego rozgrzewania w dłoniach bądź rozgniatania w jakimś pojemniczku. Po nałożeniu na ciało gęsta, treściwa nieco oleista.
Zastosowanie: podobanie jak masło shea nakładałam je po oczyszczeniu twarzy i jej tonizowaniu. Robiłam to głównie na noc.
Działanie:
tworzy delikatną oleistą powłokę na skórze, przy mojej suchej cerze wchłania się około 5-10 min.
Doskonale nawilża, napina i odżywia cerę. Przy dłuższym stosowaniu poprawia koloryt cery i jej ogólną formę.
Niweluje przesuszenia.

Hydrolat oczarowy


Zapach: dosyć mocny, ziołowy, ale w żadnym wypadku nie jest drażniący.
Konsystencja: płynna, przezroczysta.
Zastosowanie: wieczorem po oczyszczeniu twarzy czarnym mydłem, Nacomi, rano po przemyciu buzi wodą.
Działanie: przeciwbakteryjne, ściągające i przyspieszające gojenie zmian skórnych.
U mnie hydrolat oczarowy całkiem fajnie się sprawdził.
Pisałam Wam, że po nieco wysypowej reakcji na oczyszczanie przy pomocy czarnego mydła pojawiło mi się nieco krostek - hydrolat szybko je ukoił i przez blisko miesiąc stosowania nie skarżyłam się nawet na pojedyncze, bolesne wypryski (wyskoczyło mi tylko parę krostek przed okresem, ale to już sprawa hormonalna).
Nie wywołał żadnego pieczenia i podrażnienia, wręcz przeciwnie koił moją skórę.
Zastosowany na dekolt nareszcie pozwolił mi się w dużej mierze pozbyć drobniutkich krostek jakie wywołało u mnie stosowanie serum do biustu Eveline.

Podsumowanie:

Należy mieć na uwadze to, że typowa pielęgnacja naturalna wymaga od nas znacznie więcej poświęcenia, czasu i systematyczności niż zwykłe podane na tacy otworzenie drogeryjnego kremu i nałożenie go na buzię. 
Samo sięganie po kosmetyk do lodówki, rozgrzewanie go, przygotowanie do użycia potrzebuje nieco więcej wysiłku niż sięgnięcie po gotowy produkt.

Korzystanie z dóbr 100% organicznych, nierafinowanych produktów podobnie jak i przygotowanie zdrowych, pełnowartościowych i bogatych posiłków zajmuję znacznie więcej czasu. Cóż - chcąc żyć zdrowo musimy liczyć się z tym, że jest to znacznie bardziej pracochłonne - lecz na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że z czasem wchodzi w nawyk :)

Ogólnie jestem zachwycona otrzymanymi efektami tej zaiste naturalnej pielęgnacji i z pewnością będę wracać do tych produktów.

PO WIĘKSZĄ DAWKĘ INFORMACJI NA TEMAT PRODUKTÓW ZAPRASZAM DO LEKTURY MOJEGO DRUGIEGO POSTA - TUTAJ:)

Zakup tych i wielu innych czysto naturalnych produktów w dobrych cenach możliwy jest na stronie:

Jak zapatrujecie się na taką ściśle naturalną, organiczną pielęgnację?

You Might Also Like

0 komentarze

Subscribe