Prosta strona makijażu - Kolorówka, która gości w jesiennym, klasycznym makijażu
15:21
Gdy zbliża się jesień od makijażu jak zawsze wymagam trwałości, jednak stawiam na produkty nieco cięższe w konsystencji. Latem na muśniętą słońcem cerę wystarczał mi tylko lekki podkład (Avon, rozświetlająco-antystresowy) dający naturalny blask, teraz jednak preferuję kosmetyki o mocniejszym efekcie.
1) Podkład Affinitone (Creamy Beige/14) - dość płynna konsystencja dzięki czemu podkład jest bardzo wydajny, łatwo rozprowadza się na skórze. Daje efekt suchego, pudrowego wykończenia, pozostawia cerę matową i gładką. Często nie wymaga już użycia matującego pudru w kamieniu (w zależności czy pod makijaż używam lekkiego czy półtłustego kremu bądź serum Bioliq).
Łatwo z nim przesadzić i osiągnąć efekt maski, jednak ja jego aplikację opanowałam już do perfekcji.
2) Mapka brązująca Sensique (nr 106) - możliwość łączenia odcieni i uzyskanie odpowiedniego do obecnego kolorytu cery, trwałość po aplikacji na podkład, fajny jako jasny cień do powiek i baza pod mocniejsze cienie. Pełnić też może funkcję rozświetlacza - tutaj uwaga: posiada liczne połyskujące drobinki, które nie u każdego są mile widziane.
Ja lubię go nakładać gdy podkład daje matowy efekt - nie ma wtedy wrażenia przepychu.
3) Róż z jedwabiem i witaminą E/Wibo (nr 1) - dla mnie idealny odcień różu! Pomimo tego, że moja skóra gra w barwach ciepłych (powinnam dobierać róż w odcieniu brzoskwiniowym) bardzo podoba mi się dziewczęcy efekt jaki daje na mojej twarzy. Jest delikatny i pozwala na dozowanie intensywności.
Posiadam go już od roku, a jego prawie że nie ubywa.
4) Highlighter powder (rozświetlacz), Sun Club, Essence - bardzo intensywny połysk, wystarczy niewielka ilość do osiągnięcia efektu gry światła na skroni, policzku czy nawet ramionach.
Bardzo wydajny. Przyjemny delikatny zapach, ładne opakowanie z lusterkiem. Czego chcieć więcej.
Cena ok. 15zł (obawiam się, ze była to edycja limitowana).
5) Szminka Ultimate Shine, Don't fear the sheer (nr 040)/Catrice - zakochałam się w jej konsystencji, zapachu i kolorze! Produkt idealny.
Bardzo długo broniłam się przed kolorem na moich ustach, moda na intensywne barwy wciąż napierała do przodu, a w mojej kosmetyczne gościły tylko pomadki ochronne i bezbarwne błyszczyki.
W przypadku tej szminki odkryłam, że można połączyć efekt nawilżenia, połysku i subtelnego koloru, a efekt współgrający z moją karnacją jest fenomenalny.
Spróbujcie!
Spróbujcie!
6) Mascara Curling Pump Up/Lovely - podkręca, pogrubia i nieco wydłuża rzęsy. Nie zauważyłam żadnych niepożądanych efektów tj. wypadania rzęs, kruszenia się.
Niestety pomimo świetnych efektów tusz ten bardzo szybko zasycha, więc zawsze mam jeszcze jedną sztukę w zapasie, a i znam kilka trików, które potrafią go odratować.
7) Eyeliner Lovely w pędzelku - dla mnie najlepszym sposobem aplikacji linera jest cienki, precyzyjny pędzelek, on go ma. Kreskę maluję w zaledwie kilka sekund, łatwo jest dozować przy jego pomocy jej grubość. Konsystencja jest bardzo dobra, nie za płynna nie zbyt gęsta.
Fajnie sprawdza się w zamalowaniu pozostałości kleju po okazjonalnym przyklejaniu kępek rzęs.
Posiada także wadę - po kilku godzinach przy lekko opadającej powiece kruszy się przy załamaniu.
Ja ten problem często rozwiązuje tak, że rysuję cienką kreskę zwykłą, miękką czarną kredką, a następnie utrwalam i wyostrzam jej kontury eyelinerem.
A Wy jakie macie perełki w swoim makijażu jesienią?
0 komentarze